czwartek, 1 grudnia 2016

KrisYeol: "Day by Day" (+18)

Day by Day


Tytuł: "Day by Day"
Paring: Krisyeol
Zespół: EXO
Gatunek: AU, Dramat, Angst, Romans, Smut
Opis: Krwawy rytuał powtarzający się każdej nocy, który w końcu może doprowadzić do tragedii.
Ostrzeżenia: Szczegółowo opisane sceny wylewu krwi, samookaleczania i ogólna deprawacja.
Autor: Aegyo-Wolf


_____________________________________________________


Znowu…
Czemu powtarza się to każdego wieczora?
Każdej nocy?..
Nie daje sobie rady więc sięga po nią. Małe drobne ostrze które od tylu lat jest jego ucieczką od problemów. Jego uda i przedramiona zdobi niezliczenie wiele ran i blizn. Każda z nich ma swoją historię i przez każdą wylewał gorzkie łzy. Nigdy nikomu o tym nie mówił. No bo co niby miałby powiedzieć? „Hej stary, mam depresję i przez to się tnę!”.. Żałosne. Osoby które znał uznałyby go za wariata i oddały do zakładu psychiatrycznego. Wszyscy oprócz jednego z nich.. Chanyeol.
Jego najlepszy przyjaciel. Czuł że ze wszystkich jego znajomych tylko jemu mógł ufać w stu procentach. W głębi serca żywił do niego głębsze uczucia, ale już pewien czas temu pogodził się z myślą że Chan, nigdy nie pokocha go w ten sam sposób. Z rozmyślania wyrwał go dźwięk kukułki z zegara w salonie. Dzisiaj mijało dziesięć lat odkąd on i Chanyeol się poznali, więc YiFan chciał pójść do niego, usiąść z nim przy kominku z kubkiem gorącej czekolady i powspominać te dziesięć lat ich znajomości. Oboje bardzo lubili w ten sposób spędzać wolny czas. Podniósł się leniwie z ziemi i złapał za apteczkę. Owinął bandażem świeżą ranę na swojej dłoni i przejrzał się w lustrze. Inni ludzie stwierdziliby że Kris wygląda okropnie, lecz dla niego było to całkowicie normalne. Podkrążone oczy,  chorobliwie blada skóra, włosy w totalnym nieładzie i popękane, lekko krwawiące usta. Uśmiechnął się pod nosem i wyszedł z łazienki. Przeciągnął się i ziewnął głęboko kierując się do sypialni. Ubrał na siebie czarne rurki, koszulkę i narzucił na siebie koszulę w tym samym kolorze. Schował do kieszeni telefon i bez zbędnych ceregieli ubrał trampki i wyszedł z domu. Włożył słuchawki na uszy i ruszył na Prinsens Gate.
***
To jak sen.
Jak piękny sen z którego nigdy nie chciałby się obudzić.
Wpadł w uzależnienie. Robi to co raz częściej.  Ale jest to zbyt cudowne uczucie.
Żadne dobro tego świata nie może dać mu takiej przyjemności. Żadne prezenty, największy dobytek a nawet seks. To wszystko jest niczym w porównaniu z tym cudownym uczuciem.
Błysk ostrza, cudowny ból przy rozcinaniu kolejnych warstw skóry, aż w końcu ciepła i słodka krew spływająca z rany. Kto by pomyślał że taka mała i niepozorna żyletka jest w stanie dać tyle przyjemności? Jest to cudowne ale jednocześnie męczące. Ciągłe ukrywanie się i maniakalne pilnowanie aby rękawy zawsze mieć naciągnięte po same dłonie, nawet jeśli było to cholernie niewygodne.  Ciągłe ukrywanie tego przed światem. Ciągłe ukrywanie tego przed nim. Yifan. Znali się już od 10 lat i mówili sobie wszystko. Prawie wszystko.. Kris zawsze był silnym, poukładanym mężczyzną. Zawsze był opanowany i z każdej sytuacji potrafił znaleźć wyjście. Chanyeol był jego zupełnym przeciwieństwem. Był nieśmiały. Bał się. Nie dawał sobie rady. Więc wolał się ukrywać. Nie pokazywać Krisowi prawdziwego siebie. Bał się mu pokazać że nie daje sobie rady. Bał sie to pokazac komukolwiek. Nie chciał aby mieli go za jeszcze większą ofiarę losu... A na pewno tak twierdził że go uważali.
leżał w swojej sypialni ze słuchawkami na uszach. Miał na sobie jedynie koszulkę z krótkim rękawem i luźne jeansowe spodnie. Zamyślony i wsłuchany w muzykę oglądał w spokoju swoje przedramiona, uważnie skanując wzrokiem każdą małą bliznę. Czasem się bał że któregoś razu przetnie zbyt głęboko, i jego serce się zatrzyma przez utratę zbyt dużej ilości krwi. Powoli zaśnie zostawiając za sobą wszystkie problemy, zmartwienia, smutki i w kończu będzie szczęśliwy. I mimo tego że pragnął śmierci, bał się. Bał się że odejdzie, nie mogąc przed śmiercią poznać smaku ust swojej skrytej miłości. Bał się że odejdzie, zanim wyzna mu co do niego czuje. Bał się zostawiać go samego. Nie bał sie samej śmierci. Bardziej tego co będzie dalej na ziemi kiedy on odejdzie.
Z zamyślenia wyrwał go dzwonek do drzwi. Podskoczył lekko przestraszony, by zaraz jednak sie podnieść i nałozyc na siebie sporo za dużą czarną bluzę, a słuchawki zrzucic z uszu rzucając je niedbale na łóżko. Z cichym westchnieniem i grymasem niezadowolenia, skierował swoje kroki do przedpokoju. Otworzył drzwi i jego twarz zaraz sie rozjaśniła, kiedy zobaczył YiFana stojącego przed drzwiami. Z szerokim uśmiechem przytulił go na przywitanie, by zaraz wciągnąć go do środka. Pachniał tak samo cudownie jak zawsze. Mocne perfumy i dym papierosowy wymieszane z delikatnym, ledwo wyczuwalnym zapachem jego owocowego żelu do mycia. Jego włosy mimo że wiecznie nieułożone, zawsze tak samo gładkie i miękkie w dotyku, a jego blada skóra ciepła i równie gładka i przyjemna w dotyku co zawsze.
-Ja tez się ciesze że cię widzę Chanyeollie. - Usłyszał melodyjny śmiech tuż przy swoim uchu. Minimalnie zmrużył oczy czując jego ciepły oddech na swoim uchu i szyi. Było to niesamowicie przyjemne uczucie. Z nieukrywaną niechęcią odsunął się od swojego przyjaciela. Uśmiechnął się jednak jeszcze szerzej widząc jego uśmiech i błysk w oczach. Uwielbiał widziec jego uśmiech. A jeszcze większą adośc sprawiała mu świadomość że Yifan uśmiecha się dzięki niemu.
-Napijemy się czekolady tak jak zawsze i posiedzimy przy kominku? - Skierował swoje kroki do kuchni i wyciąga od razu dwa kubki.
-Może jednak kominek sobie odpuścimy? - Jego głos.. Dlaczego jego każde słowo doprowadzało go do takiego stanu? - Jest wyjątkowo ciepło. Dzisiaj może sobie po prostu posiedzimy w sypialni?
-Mi jest obojętne gdzie ważne że z tobą. - Odpowiedział od razu młodszy. Zaraz jednak kiedy uświadomił sobie co powiedział, miał ochotę kilkukrotnie sie spoliczkować. Nic więcej nie mówiąc, zabrał się za przygotowywanie ich ulubionej czekolady z cynamonem, piankami i bitą śmietaną. Nie zauważył nawet kiedy YiFan wyszedł z kuchni i poszedł do sypialni.

***
Jego sypialnia. Tak dobrze mu znana a zarazem tak obca. Swego czasu bywał tutaj częściej niż w swojej własnej kryjówce którą nazywał domem. Uchylił lekko okno żeby przewietrzyć lekko pokój i zapalił kilka malutkich świeczek które ustawił na dwóch szafkach nocnych. Chcąc jednak znaleźć jeszcze kadzidełko zapachowe które kiedyś dał Chanowi na urodziny, otworzył szufladę jego szafki nocnej i zaczął w niej grzebać, w poszukiwaniu charakterystycznego, czerwonego tulipana który po zapaleniu, wypełniał pomieszczenie kwiatowym zapachem. Zmarszczył jednak lekko brwi widząc nieco znajome, białe pudełeczko. Nie było duże. Nie było na nim kompletnie żadnego tekstu lub obrazka. Tylko gładki plastik. Przysiadł lekko na parapecie otwartego okna i otworzył je. W ciągu chwili grobiło mu się gorąco a jego serce zaczęłobić szybciej. Patrzył ja zaczarowany na kilka oryginalnie opakowanych żyletek. Widać było wyraźnie że nie były jeszcze używane. uniósł wzrok widząc swojego przyjaciela który przyniósł dwa kubki gorącej czekolady. Odstawił je na komodę i z uśmiechem podszedł do YiFana. Widząc jednak co on trzyma w palcach, uśmiech zniknął z jego twarzy, i cofnął się o dwa małe kroki. Można było w potwietrzu wyczuć jak mocno zaczęło bić jego serce.
-Dlaczego nic mi nie powiedziałeś? - Powiedział cicho YiFan, patrząc na swojego wyraźnie przestraszonego przyjaciela. Widząc jednak w jakim jest on teraz stanie, i że jest bliski płaczu, przyciągnął go do siebie i mocno przytulił. Jednocześnie jednak jego serce wypełniała radość. Radość że nie jest w tym sam. Radość że nie będzie więcej musiał ukrywać swoich blizn i ran przed swoim najlepszym przyjacielem i cicha miłością.
-Chanyeol? - Szepnął cicho do ucha, wtulonego w niego chłopaka. Brunet powoli odsunął się od Krisa i Spojrzał na niego niepewnym wzrokiem. YIFan uwielbiał go takiego. Uroczy, tak przestraszony i niepewny w każdym zswoim ruchu. W takich chwilach jedyne czego chciał to ucałować te jego różowe usta, wtulić go w siebie i rozmawiać. Tak długo aż Chan nie wyrzuci z siebie wszystkich smutków. Spojrzał swojemu przyjacielowi w oczy. Jak zawsze takie cudne i błyszczące.
-Usiądźmy i pogadajmy. Dobrze? I tym razem proszę, nie ukrywaj czegokolwiek przede mną. -Lekko przeczesał jego włosy i posadził go na łożku zaraz też samemu siadając obok. Podał mu jeden kubek przygotowanej przez niego czekolady.
-N..Naprawdę chcesz wiedzieć wszystko? -Powiedział cicho Chanyeol obejmując palcami ciepły kubek. - Nie jest to w cale interesująca historia..
-Owszem. Chcę wiedzieć absolutnie wszystko. Chcę żebyśmy nawzajem wyznali sobie wszystkie sekrety.
-W porządku... Wszystko zaczęło sie kiedy miałem 16 lat...

*C.D.N*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz